30. Bez trzymanki, prosto w dziewanny (Anna Bolavá, W ciemność)
Wpół do piątej. Sobotni poranek. Na dworze jest szaro, a w ogrodzie właśnie zaczęły otwierać się pierwsze kwiaty dziewanny. Pszczoły już o tym wiedzą, ale jeszcze czekają, aż dzień wykluje się w pełnej krasie. Lubię słońce i światło, za wcześnie jeszcze teraz na nie. Za tłumaczenie biorę się od razy po przebudzeniu. Pierwszą przerwę robię o wpół do ósmej. Wychodzę na podwórko rozprostować kości i idę za dom do ogrodu (...). Druga przerwa o jedenastej. Na herbatę i obcinanie nagietka (s. 46)
Jasnota biała |
Anna Bolavá stworzyła w książce W ciemność portret kobiety na marginesie świata, bohaterki nieobecnej, milczącej, unikającej ludzi, która, wbrew pozorom, ma ze światem więcej wspólnego niż można sądzić: egzystuje u samego źródła świata, wstaje o świcie (równocześnie ze światem), obserwuje każde drgnięcie powietrza. Jest czujna i emocjonalnie odsłonięta, przez co upodabnia się do ukochanej flory. Łatwo ją zranić, ale nieustannie się odnawia, uzdrawia, wraca do punktu wyjścia. W powtarzalności jej dni i zachowań kryje się wielka prawda o tym, co najważniejsze. Anna wie, kim jest.
A jakie ma pani hobby? - zapytał mnie dawny kolega ze szkoły, Slavik (...).
Zbieranie ziół. I już się rumienię i pocę. Ludzie nie mają pojęcia, że to tak osobiste pytanie. Przecież zioła to ja. Gdybym powiedziała coś innego, to tak, jakbym zmieniła imię i udawała kogoś, kim nie jestem. (...) Każda roślina jest ważna, każda jest moja. Żadnej nie zostawię. To wojna, której nie ma końca. Wieczny kołowrót pąków i kwiatów, aż się można rozchorować. Człowiek, który zbiera zioła, zawsze ma zbyt mało czasu, stopniowo zaczyna tracić zmysły (s. 49).
Trudno powiedzieć, skąd Anna bierze swą siłę, ale potrafi porzucić w jednej chwili dręczące zlecenia, uciec z duszącej Pragi do domu, zamknąć za sobą to, co ją ogranicza. Potrafi pożegnać się z krajobrazem, wybrać to, co najbliższe. Pośpiech nie wynika jedynie z konieczności spełnienia konkretnych warunków, by zebrać jak najwięcej kwiatostanów, ale ma związek z tajemniczą chorobą bohaterki. Anna słabnie, niknie w oczach, jest wyczerpana, cierpi na bóle głowy, w zranioną rękę wdaje się poważne zakażenie.
Życie jest takie piękne i wyjątkowe! Życie jest wspaniałe i niepowtarzalne. Zwłaszcza jeśli się ma pod ręką tramal. Po dwóch, trzech tabletkach uśmiech sam wypływa na twarz, a ból w chorej ręce znika bez śladu (s. 85).
*
Bolavá jest prawdziwą mistrzynią budowania napięcia. W tętnicach tej prozy nie płyną wyrazy, ale napięte do granic możliwości emocje, a kolejne wspomnienia o zmarłych rozsadzają symbole, od których nie można się wyzwolić. W ciemność to książka, w której dochodzą do głosu sprawy nierozstrzygnięte. Jednoręki mąż powraca w zakażeniu dłoni, gdy bohaterka sama staje się niesprawna. Znani ludzie przestają być oczywiści. Podobieństwa scen dawnych i teraźniejszych uwalniają prawdziwą lawinę myśli. Wszystko piętrzy się w głowie zbieraczki i doprowadza do obłędu.
I jest jeszcze pamięć ziół. To według ich klucza ułożone się kolejne rozdziały. Historia Anny Bartákovej to historia pojedynczych gatunków: lipy, dziewanny, jasnoty, dziurawca, wiązówki błotnej. Pochylenie nad kwiatem nie jest tylko pochyleniem. W zbieraniu zamyka się cały wszechświat kobiety, która wie, że jej czas dobiega końca. Im bliżej kresu, tym głośniej brzmią w niej echa ludowego świata, mitów, magii. I to ona ją przeprowadza. Ku...
Anna Bolavá, W ciemność, przeł. Agata Wróbel, Książkowe Klimaty Wrocław 2017.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz