11. Tatuaże z paprocią (Julia Fiedorczuk, Tuż-tuż)


Tuż-tuż to jeden z moich ulubionych tomów Julii Fiedorczuk, nie tylko z powodu wierszy, ale i zdjęć Radosława Kobierskiego (świetnego skądinąnd poety). Czarno-białe skrawki ciał (ud, rąk, dłoni) poznaczone zetknięciami z resztkami przyrody. Ślady łodyżek i listków są wyraziste, bo stykała się z nimi goła skóra, ale niedługo znikną. Przejdą w niewidzialność.





Trudno o lepsze obrazy do wierszy budujących melodię tego tomu. Ponownie, choć zawsze od nowa, zawsze inaczej pojawia się u Autorki zmultiplikowana perspektywa, użyczająca glosu różnym punktom widzenia. Jest przyleganie do świata, jest poczucie istnieniowej nieszczelności. Są gesty przymierza z wodą, opuszczania słów i wchodzenia w nie z powrotem. Głosy dobywają się ze spęknięć, przedzierają się przez warstwy przypominania, bycia, wizji, snów. W niezwykłej intensywności pojawiają się ludzie i to, co po sobie pozostawiają, ale i migotliwe, bardzo ulotne odczucie prawie metafizyczne, jak "sól na obojczyku, smaczna, bardzo stara / mówi teraz nas" (Ekloga).






(...)
Dalej tylko
śpiew, przecież słyszę: droga się wykrysztala, astrostrada z girlandami pulsujących świateł, biorę głęboki wdech, a na wydechu nie
wiem i jestem, jestem tak
wielowymiarowa, że nagle
wstajesz od biurka, podchodzisz do okna i długo patrzysz - w mrok?
Jestem obłoczkiem mgły
w mokrej niecce pomiędzy drzewami, gdzie buszuje sen.
Trzymam się jutra, trzymam, trzymam - puszczam; wydycham
się, gubię, się zni-
kam - kiedy
Arachne rozpościera sieć
między szczytami gór i gruba rosa gwiazd osadza się na wątkach opowieści
nie o mnie, nie o tobie
w szczelinie drzwi uchylonych na to, 
co nas w mroku łączy, rozdziela i łączy
łączy, rozdziela i łączy;
zaczyn nowego dnia.

(Matematyka)


*

są takie słowa, w których mnie już nie ma.
nic nie zostało tylko popiół popiół
i noc w kolorze wina, bezdenna jak wino
i twoje ciemne oko, księżycu.

nocą serce tańczyło w ażurowej klatce
jak motyl w katedrze czyjejś ciepłej dłoni
(te kobiety wykiełkują w sezonie roztopów)
ciepła dłoń zaciśnięta w pięść.

białe paprocie na martwych jeziorach.
ostrze nowiu na żebrach, żeby mogły tańczyć, 
serce, 
garść pijanych gwiazd na obrusie z mgły.

(Nocą tańczyłam do utraty tchu)




Tuż-tuż to także tom o patrzeniu, a ściślej mówiąc o kadrowaniu widoku. W którym miejscu poprowadzić krawędzie wiersza, żeby obraz przemówił. Co przemilczeć, co poprawić ręką, co dodać, że wszystko współbrzmiało, stawiało pytania?


Julia Fiedorczuk to wie.


Julia Fiedorczuk, Tuż-tuż, Biuro Literackie, Wrocław 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger