49. Szufladom za granicą brakuje historii (Ornela Vorpsi, Ręka, której nie kąsasz)
czerwca 28, 2018
0
istota języka
,
literatura obca
,
o człowieku
,
PISARKI
,
świetny przekład
,
Tłumacz tłumaczy świat
,
Tylny rząd
Kiedy kamień znajdzie się na swoim miejscu, ciąży (s. 22)
Trudno pisze się o historii, której właściwie nie ma. O wspomnieniach, które się zataja i o nawykach, które dostrzega się w chwili, gdy mijają. A o tym próbuje (na kilka sposobów) mówić w swojej maleńkiej książce, Ręka, której nie kąsasz, Ornela Vorpsi. Pisarka stara się w eseistyczno-powieściowo-wspomnieniowych ramach przywrócić coś z dawnej, pozostawionej w tyle Albanii (ale też Sarajewa, Jugosławii). Powraca dzięki obrazom, skojarzeniom i ludziom "pożartym przez ten wiek". Wszyscy wygnańcy chorują na melancholię, mieszkają w Zachodniej Europie, ale w rzeczywistości jedynie wegetują, bo nigdzie nie są u siebie. Jedynym sposobem ratowania bliskich z opresji wygnania jest przywracanie resztek dawnego życia. Narratorka obiecuje przyjacielowi:
Ugotuję ci zupę ze świeżych warzyw, jedną z tych, które dają pewność, że śmierć nie istnieje, że mamy zawsze 10 lat i że czekają nas cuda (s. 44)Ale nie ma cudów, na wszystkich czeka jedynie oswojone fiasko.
Vorpsi traktuje Rękę, której nie kąsasz jak prywatny notes, plik kartek, którym zwierza się podczas transkontynentalnych lotów (gdy tylko jej świadomość utrzymuje w górze samolot), w krótkich chwilach obezwładniającej nostalgii za rodzinnymi stronami, które już nie należą do niej. Niestety, papier stracił już cierpliwość, nie przyjmuje rozpaczy. Kontakty z dawnymi znajomymi podszyte są pośpiechem, żalem i goryczą. Najsilniej łączy milczenie nad rzeczami nieoczywistymi, podkreślającymi obcość Paryża, w którym mieszka narratorka.
Na Zachodzie mają białowłose dzieci, które wyglądają, jakby miały się stłuc i rozpaść na tysiąc kawałków (s. 48).
Tę króciutką książeczkę warto przeczytać dla kilku zdań, być może fundamentalnych. Vorpsi mówi o byciu połkniętym przez czas, o zapachu bałkańskich nóg, o byciu złodziejką, która może już tylko kraść okruchy domu, o twarzach ludzi na Bałkanach, o tym, że w miejscu wojny nikt nie ma czasu dla zwierząt, a przede wszystkim o filozofii sehir, patrzenia, gapienia się, które nie potrzebuje nazywania, które widzi odmienność i ból.
Jak często wspominamy wojnę w byłej Jugosławii? Niech nas zatrzyma wąziutka niebieska książeczka znakomicie przełożona przez Joannę Ugniewską.
Ornela Vorpsi, Ręka, której nie kąsasz, przeł. Joanna Ugniewska, Czarne 2009, ss. 86.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz