61. Roślinny zoom (Julia Stachiwska, Wszystkie możliwe rzeczy, przeł. A. Kamińska)


Wszystkie możliwe rzeczy to w pewnym sensie notatki z podróży, opowiadające o małych i codziennych rzeczach, które naprawdę mogą okazać się uzdrawiające jak rośliny na poboczach naszych dni.
(Ze wstępu Julii Stachiwskiej)


Gdzie się podziały poetki? Tu są! Wysiadają na poboczu, kładą się na brzuchu i nim opadnie kurz drogi fotografują arbuzy. A tłumaczka (Aneta Kamińska) podtrzymuje obraz, a później zwija go starannie i zanosi do domu, by przepisać wszystkie sylaby.


Wiersze Julii Stachiwskiej można czytać na kilka sposobów: jako wypisy z geografii ojczyzny (ile ich jest?), medaliony (szerokości marginesu) i fotograficzne kadry. Jednostką poetyckiego jezyka są obrazy, bo Stachiwska właściwie nie tyle pisze, co kolekcjonuje fragmenty. Pisanie nie służy wyłącznie eksponowaniu języka, ale dobudowywaniu/uzupełnianiu zbiorów. Mamy tutaj do czynienia z albumami, z perfekcyjnie pomyślanymi planami, w których zawsze odnotowuje się przestrzeń i czas. 

arbuz
był upał my i autobus przyklejał się do koperty drogi jak znaczek
biała bawełna koszulek len spodni rozkwitały na siedzeniach
gdzieniegdzie wyzierały kwiaty panam szeleściły skrzydła gazet i czasopism
a ty powiedziałeś do mnie:
arbuz to krew lata i widzę jak na szarej podszewce wyschniętych pól zwija się w kule zamyka się w futerały chcę uwiecznić się na tle naszego południa - tej sawanny z zielono-czarnymi ciałami owocowych zebr

wyjść nie można zostać - odpowiedział kierowca i włączył radio na cały regulator

w jałcie kupiliśmy arbuz i było tam dużo ciemnych nasion
i to już ja powiedziałam do ciebie:
patrz - to negatywy z twoich zdjęć tam - na drodze

Stachiwska, co widać w tomie, pobierała nauki u "widzących" (preferuje patrzenie, jest poetką-wzrokowcem), ale nie unika szerokiej frazy, dobrze słyszy świat. Lubi mieszanie porządków, skojarzeń, językowe wolty. Nigdy nie pozostawia wątpliwości, kogo czytamy, znamy płeć, pochodzenie, tożsamość, wspomnienia, świat wartości, smaki i zapachy.

estonia
zima przedłuża się tutaj
jak podwojenie spółgłosek -
stopp - warstwa za warstwą układa się zimno
namarzają tysiące nowych imion
na dawno już znane armatury rzeczy i istot
i na wiosnę zatoka wygnie się w inne słowo
jeszcze nie wie jakie
ale na pewno z głębokowodnym ü

Jednym z najciekawszych pomysłów tego tomu jest sposób postrzegania prowincji, obrzeży. Stachiwska pisze tym intensywniej, im dalej jest od centrum ("dźwięczne przedmieścia miasta ż / jak sztućce / moja kolej na 13 osób / z zimnymi widelcami szyn" / Dźwięczne przedmieścia). Wpisuje się tym samym w doskonale znany model poezji biorącej początek z presokratejskiej obserwacji żywiołów. Dla ukraińskiej poetki najważniejszym żywiołem jest flora. 
(...)
wierzyć pozostaje tylko wierzyć w uniknioność wszystkich możliwych rzeczy
które nas otaczają w krew lekką i w krew zimną ciężką jak ołowiana kula
stać przyjacielu mój stać pozostaje tylko nam jak strachy na wróle nad ogrodami
w tym kraju słowiańskiej roślinności: lasów traw polnych nadrzecznego tataraku
toczy się i świergocze głos w nocy ale kiedy staje na ostrzu poranka
                                                                                                    [-cichnie i więdnie
co wtedy będziemy robili mój miły jak uwolnimy się z uniknioności
wszystkich możliwych rzeczy?

Słychać w tych wierszach pragnienie, by nas wszystko zarosło, ale wzięliśmy się w pierwiosnków, więc nie ma się czego bać.


J. Stachiwska, Wszystkie możliwe rzeczy, przeł. Aneta Kamińska, WBPiCAK, Poznań 2019, ss. 54.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger