46. Duch opowieści pali tylko sopiany (Krzysztof Varga, Sonnenberg)




W najnowszej powieści Krzysztof Varga powraca na Węgry, ale ten powrót niewiele ma wspólnego z błyskotliwą trylogią reportażową (Gulasz z turula - Czardasz z mangalicą - Langosz w jurcie), bowiem tym razem pisanie nie brało się z chęci przybliżenia kilkudziesięciu starannie wybranych informacji kulturowych, kulinarnych czy literackich, ale z potrzeby stworzenia wielkiej narracji o schyłku czasów, o końcu pewnej epoki, którą trudno brać za początek nowej.
Varga, sięgając do XIX-wiecznej filozofii upadku i kresu czasów, posilając się uliczną melancholią kamienic, mostów i nazw, stwarza gigantyczną makietę Budapesztu, miejsca ukochanego, któremu należy się najpiękniejszy tren. Pisarz z niezwykłą erudycją rekonstruuje niszczejący świat dawnego Miasta, ogląda z czułością resztki modernistycznych idei, oddaje hołd Musilowi, Rothowi i Krúdyemu, oddycha węgierskimi powieściami międzywojnia, a przede wszystkim stawia sobie ambitny cel zbudowania powieściowej encyklopedii znikających Węgier. Varga misternie wije gniazda poszczególnych haseł (od legendarnych zwycięstw piłkarstkich po gwiazdy przemysłu porno, od genialnych passusów perfumeryjnych po impresje kawiarniane, od kąpielisk po paski od spodni, od malarstwa po cmentarze), a przy tym snuje swoją niezobowiązującą narrację, w której główni bohaterowie żyją życiem pragnącym zachwytu, kupują w supermarketach rieslingi i lękają się seksu w dawnych mieszkaniach babć. Za pozornie nienadwyrężającą historią miłosną kryje się jednak wielki manifest istnienia: Miasto wzywa do odpowiedzialności, w Mieście, na oczach Andrása (głównego bohatera) rodzi się naród. Miasto jest kołyską i grobem. Oto znika dobrze znany świat, wszystkim depcze po piętach węgierskojęzyczna śmierć, która lubi mocne smoky eyes.
Za zielonkawymi blikami wody w legendarnych kąpieliskach czai się nowa Europa. Zanim przepłyną na drugi brzeg, zanim łaziebny wyprosi wszystkich do szatni, zostaje ostatnia runda. Ostatnia pielgrzymka do świętych miejsc: przejścia podziemnego, w którym już nie śpią bezdomni, przeciągu w metrze, okrzyków sprzedawców w hali targowej. 
Książka pisana w samym wnętrzu Węgier, w doskonały sposób hermetyczna dla tych, którzy nie znają tysiąca jej kontekstów, ale też bliska, bo mówiąca o największej tęsknocie człowieka.
Znakomita, choć wymaga bardzo starannej lektury. Wystarczy za przewodnik po prehistoriach XX-go wieku. Cały czas gada o historii wystawiającej czarny jęzor. I nie pozwoli spać tym, którzy zbyt łatwo zakochują się w polityce.


Krzysztof Varga, Sonnenberg, Wydawnictwo Czarne 2018, ss. 480. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger