45. Wszystko jak chcesz. O miłości Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Błeszyńskiego


Bardzo długo czytałam, kilka razy zaczynałam od nowa, pokreśliłam, zakleiłam kartkami, wymiętosiłam, byle tylko odwlec finał. A wszystko z kilku oczywistych powodów, bez których trudno nazywać tekst literaturą:

1. Anna Król doprowadziła do wydania unikatowej korespondencji, opatrzyła ją przyzwoitym komentarzem i aneksami (niektóre uważam za całkiem zbędne, ale niech będzie) i umożliwiła lekturę na najwyższych obrotach. Oczywiście cała karuzela wisi na cieniutkiej, przezroczystej żyłce omotanej między Iwaszkiewiczem i Błeszyńskim. Materiał epistolograficzny prima sort, szkoda, że bez listów Błeszyńskiego, ale to zupełnie inny temat. Znamy podobne tomy i dobrze wiemy, że bywa wybitnie i bez polifonii.

2. Język listów Iwaszkiewicza: tętniący, dynamiczny, liryczny, mistrzowski w każdym ułamku. Gdybyż w dawnej szkole polonistycznej uczono nas literatury taką literaturą. Czytanie powinno być rozglądaniem się na boki, powinno domagać się całej gmatwaniny kontekstów, prywaty, pospolitości, zwyczajnej ludzkiej nudy. Dopiero wtedy robi się ciekawie. Niby wszyscy to wiemy, bo wyobraźnię językową tresował nam Gombrowicz, Grudziński, Gide i Goncourtowie (4xG), ale dobrze raz na jakiś czas popływać w szerokich, tropikalnych wodach wybornej polszczyzny. Dlaczego tropikalnych?

3. Śledzenie szczegółów z drugiego i trzeciego planu burzliwego romansu Iwaszkiewicza z młodziutkim Błeszyńskim: naprawianie kapryśnego auta, pożyczki, mieszkania, nocne telefony, telegramy, rozpaczliwe listy, szpilki z rubinem na pocieszenie, kawiarnie w Rzymie, włóczęgi, gadanie po nocach i tysiące innych spraw... a we wszystkim i nad wszystkim wisi tylko pragnienie bycia kochanym. Najprostsze i w tej prostocie najcelniejsze. Trudno czytać tę książkę bez ogromnych emocji. I trudno nie odkryć Iwaszkiewicza (bez względu na to, jak dobrze go znamy). Do ostatniej kropki jest znakomity w swoim byciu stęsknionym, wiernym, szalejącym kochankiem, piszącym, by móc wydrążyć w tekstach jamy, w których na zawsze się schowają. 
Ileż jest  w tej książce wspaniałych szkiców piórkiem, ileż znakomitych uwag. Scena całowania drzewa na spacerze, zachłystywanie się latem, gapienie na rośliny....

4. A na końcu jeszcze jeden (decydujący) drobiazg. Ta książka podwójnie mocno kołacze w głowie,  gdy się rozpisywane przez Iwaszkiewicza żałobne skłony i przewroty w przód ćwiczyło kiedyś samemu. Taką książką można pożegnać. I trochę unieśmiertelnić naszych pięknych chłopców.


Anna Król, Wszystko jak chcesz. O miłości Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Błeszyńskiego, Warszawa, Oficyna Wydawnicza Wilk & Król, 2017, ss. 450.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger