4. Rejwach (Mikołaj Grynberg, Rejwach)

Mam kilkoro studentów, którzy szukają. Ciągle dopominają się o nowe książki. Chcą rozmawiać, potrafią pytać, są krytyczni wobec tego, co słyszą, co się im mówi, nieustannie analizują. Większość z nich interesuje się tematem żydowskim. Przeważnie kulturą i losami pojedynczych pisarzy (a zajmujemy się literaturą węgierską). Kilkoro przeszło długą drogę od postaw bardzo radykalnych do zupełnego otwarcia się na inność (szeroko rozumianą). Niektórzy angażują się w prace wolontariatu na terenach dawnych obozów. Z punktu widzenia kilku lat współpracy i rozmów to wielki krok. I małe zwycięstwo edukacji. Edukacji odbywającej się poprzez rozmowy i czytanie.

Jeśli tylko temat na to pozwala, próbujemy rozmawiać o literaturze węgierskiej w oparciu o  szersze lektury (szersze niż sylabus). I chociaż moja biblioteka przez lata stała się właściwie monotematyczna, ciągle brakuje nam książek.

Rejwach Mikołaja Grynberga będzie na pewno jedną z tych najważniejszych, które wspólnie przeczytamy, bo pomyślany został jako wielka, wielowątkowa aproksymacja. Każda opowieść powstała na podstawie listu, rozmowy, spotkania przy okazji promocji poprzednich książek Autora. Każda opowieść jest mikroprzybliżeniem żydowskiego świata. 
Nie ma tu gotowych diagnoz, odpowiedzi, ale każda z tych historii stawia pytanie.
I każdy, kto czyta w pewien sposób na nie odpowiada. 
To książka o Polsce i życiu tutaj z ciężarem tożsamości, pochodzenia (często uświadamianego sobie/ poznanego zbyt późno). To książka o osądzaniu, ocenianiu, piętnowaniu, poniżaniu. Ale także o tym, że życie zatacza kręgi, że koniec wraca do początku, że nie da się uciec od pamięci, że zawsze coś pozostaje. To książka o tym, jak trudno jest być rodzicem, tym, kto pamięta i nie potrafi tej pamięci z nikim podzielić.

Te zdania pewnie brzmią banalnie, ale trudno pisać o historiach, które nie potrzebują komentarza.
Tkwi w nich coś, co może sprawić, że będzie się do nich wracało, ale niech to będzie pozbawione retorycznego patosu, niech to nie zastępuje żywego, ludzkiego, codziennego reagowania, ponoszenia odpowiedzialności za słowa i gesty. To też brzmi patetycznie, ale właśnie na tym polega zadanie.

Książkę przepięknie wydało wydawnictwo Nisza. Każdej historii towarzyszy zdjęcie.

Mikołaj Grynberg, Rejwach, Warszawa Nisza 2017, ss. 129.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger