21. Nieoczywistość czesana z włosem (Bronka Nowicka, Nakarmić kamień)


 Tom Bronki Nowickiej Nakarmić kamień należałoby po prostu dać do rąk, przepisać na życiowe niemożności jako lek bez recepty. Trudno jest pisać o książce (poetyckiej i prozatorskiej zarazem, a nawet - istnieniowo - eseistycznej) tak doskonałej językowo, tak sensualnej, tak intymnej, ale i uniwersalnej, dziecięco-dorosłej, widzącej i widzianej. 
Próbuję o niej napisać od dawna. I niech próba opisania stanie się przestrzenią, w której zaistnieje.

(...)
Mrówka roztarta w palcach pachnie octem. Motyl ma puder. Kret frak. Po skórze da się toczyć szare wałki brudu. Starych ludzi czuć barszczem. Są garbaci i szaleni ludzie, ale nie psy i ptaki. Ssąc słone kolano, dziecko wie: jedyną rzeczą, która oddziela człowieka od świata, jest skóra. Dzięki niej nie wsiąka w bezmiar rzeczy.
(Rajtuzy)

W tomie pojawiają się miniatury świata ludzkiego i świata przedmiotów (podzielone na kilkadziesiąt rozdziałów/osobnych utworów). Tytuł każdego z nich to nazwa przedmiotu, materii (Aparat, Poduszka do igieł, Bryła gliny, Skóra, Mydło). Mimo że pojedyncze rozdziały skupiają się na kolejnych fenomenach świata, nawleczone są na jeden sznurek. Sznurek daje o sobie znać, bo dość szybko przekonujemy się, że bohaterem wszystkich historii jest doznawanie świata, patrzenie i bycie widzianym (oczu użycza nam dziewczynka). To ona próbuje nakarmić najdziwniejsze i jedyne jakie ma, istnieniowe zwierzątko - kamień. Kamień mieszka w jej buzi, potrzebuje smaków i kolorów, a odzwajemnia się krótkotrwałym wrażeniem posiadania i kiełkującej bliskości.

W każdym zdaniu tej książki pulsuje wyobraźnia Autorki (reżyserki i artystki). Kadrowany utworami świat jest odważny, nie boi się widzieć w ojcu miniaturowej laleczki, bezwględnego rybiego kata, nieruchomego, starzejącego się dziwadła. Jest też ten świat odkrywczy, jakby właśnie został stworzony, nie miał jeszcze opowieści na swój temat. Bronka Nowicka pisze tak, jakby widziała okiem czystym, pozbawionym tysiącleci narracji, zderza porządki, igra z porównaniami, wywierca w głowie małe otworki i wlewa w nie cierpliwie swoje obrazy.  

(...)
Otworzył dziecku usta, w których po chwili zebrała się woda, przelała się i nie przestawała spadać po brodzie. Smutek przyłożył do niej palec i oblizał:
 - Słone. Jest tak, jak myślałem.
Oderwał kawałek gazety, zgniótł w statek, włożył do niego mrówkę i zwodował w ciągle otwartych ustach.
(Statek)

Autorka pisze na szczycie wielkiej piramidy wspominanego. Z wysokości słów ogląda świat, który wyrywkowo relacjonuje. Słychać w jej wyobraźni setki odgłosów, czasem nawet czymś pachną. Bierze do rąk wszystko, zanim wrzuci je w zdanie. Nie trafiają tu resztki ani ścinki, a jednak jej projektor wyświetla obrazy z wnętrza obskurnej emocjonalnie jamy. Wszyscy tam byliśmy, wszyscy wychodziliśmy z pokrwawionymi kolanami, a jednak patrzymy do końca i nie chcemy wstać, gdy zapalają się światła.

Książka wybitna!


Bronka Nowicka, Nakarmić kamień, Biuro Literackie Stronie Śląskie 2016, ss. 53.

tutaj link do etiudy filmowej Aparat Bronki Nowickiej, a tutaj kilka utworów z tomu Nakarmić kamień.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger