24. Lepko, lekko (Tomasso Landolfi, Morze karaluchów)


Nigdy specjalnie się nie kryłam z wielką miłością do literatury włoskiej, ale Landolfi to pierwsza piątka (uwaga:w pierwszej piątce mieści się, rzecz jasna, minimum czterdzieści autorek i autorów). Ta proza kipi pomysłami, bo autor, jak napisał kiedyś rumuński pisarz, "cierpi na wylew wyobraźni". Każde opowiadanie budujące korpus tego tomu rozgrywa się w innej przestrzeni i dotyczy innego tematu, choć można wyliczyć kilka wspólnych wątków (język, owadzi świat, morze, przenikanie czasu, potyczki z cielesnością.....).


Tomasso Landolfi
Landolfi jest wielkim kuglarzem. Kiedy myślisz, że coś się w narracji poukładało, przewraca wszystko na lewą stronę, a tam poplątane nici i supły. Trzynaście opowiadań kołysze się między najróżniejszymi konwencjami i estetykami, od pojedynku na pocałunki między owadem i człowiekiem, aż po dramatyczną walkę o wiersz napisany w języku znanym tylko jego autorowi, od wypluwania słów razem z resztkami pasty do zębów, nadmuchiwania gumowej żony Gogola i zakopywania żywcem w trumnie po cenzurujące pisarza pióro odmawiające posłuszeństwa. A wszystko lśni elegancją języka, pozszywane jest z najlepszych, wysokoskrętnych włókien wełny. Miętosisz, a i tak wraca do formy. Ani jednej oczywistości, ani jednej gotowej odpowiedzi na pytanie, co się zaraz stanie.


Landolfi, o którym wiemy niewiele, bo lubił skrywać się za iluzjami i mistyfikacjami, sporo jednak w tych opowiadaniach podszeptuje. Czym są te nierealne, ale bardzo osadzone w życiu historie, czym jest to wymykanie się prawom fizyki i istnienia?
W każdej grotesce, surrealizmie, igraszkach z przestrzenią i formą czai się odwieczna tęsknota za metamorfozami, które ratują od zniszczenia. Ale uwaga, bo gdy pociągasz za nitkę, pruje się cały kosmos. W świecie Landolfiego nie ma wytyczonych granic, nie obowiązuje umowa między autorem i czytelnikiem.
Środkiem pokoju idzie pająk, a w dodatku (w zupełnie niepojęty sposób) jest obserwatorowi znany z widzenia. Ach, faktycznie, to przecież Tatuś!

Przepiękna okładka Justyny Boguś (marzy mi się w ramie), dużo zaplecza biograficznego i krytycznego, świetny przekład Anny Wasilewskiej i Haliny Kralowej.
Kolejne tomy z "czarnej" serii Biura Literackiego czekają w kolejce.

T. Landolfi, Morze Karaluchów, wybór opowiadań i posłowie A. Wasilewska, przeł. H. Kralowa, A. Wasilewska, Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2016.


A teraz biegniemy prosto w lato!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger