58. Liao Yiwu, Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe Chiny z perspektywy nizin społecznych



Lekturę tę książki poprzedziło lisie skradanie się i długi namysł, bo tom czekał na półce od 2011 roku. Wiedziałam, że rozmowy Liao Yiwu mają siłę rażenia bomby atomowej i trzeba mieć bardzo silne nerwy, żeby przez nią przebrnąć. W końcu zaczęłam czytać. Wrażenie było wstrząsające. Czytałam Mężowi całe strony, bo obok tych historii nie można przejść obojętnie. Każda z nich przedstawia losy jednego przedstawiciela "chińskich nizin społecznych" i każda paraliżuje umysł trudnym do opisania stężeniem nieszczęść i niesprawiedliwości. Liao Yiwu, na przekór polityce, mimo nagonek, szykan, zastraszaniu i innym formom prześladowania, postanowił wysłuchać tych obywateli, którzy przez lata byli ignorowani przez rząd i nie umieli znaleźć dla siebie miejsca w społeczeństwie podporządkowanym totalitaryzmowi. 
"Liao pisze (...) z odwagą człowieka, który wie, czym jest strata, i się jej nie boi" 
(ze Wstępu Philipa Gourevitcha)

Siłą tej książki są mówiący - wrogowie klasowi, ludzie niewidzialni dla Chińskiej Partii Komunistycznej: właściciele ziemscy, uczestnicy wydarzeń z 4 czerwca 1989 roku na placu Tian'anmen, handlarze ludźmi, antytotalitarny kompozytor, wiejski nauczyciel, czerwonogwardzista i mnich, ale także Chińczycy obeznani ze starożytnymi rytuałami. Tutaj oczywiście największą uwagę zwraca "prowadzący umarłych", czyli para mężczyzn, którzy przeprowadzają zmarłych do rodzinnych stron, by mogli spocząć w ojczystej ziemi. Zmarli odprowadzani są w pozycji pionowej tak, by wyglądali na żywych,  ostrzykuje się ich ciała rtęcią, robi makijaż, ubiera w zdobne szaty i przykrywa płachtą ciężkiego materiału, pod którym znajduje się także jeden z dźwigających zmarłego, bo musi mu dawać własnym ciałem. 
W rozmowach spisanych przez Liao Yiwu nieustannie powracają obrazy samotnej walki jednostki z zabójczym systemem, który zupełnie dewastuje życie, nie dając najmniejszych szans na odkupienie i wyzwolenie się z raz wydanego wyroku. Kto raz narazi się partii komunistycznej, ginie. Pytanie, ile czasu zajmie politykom zrujnowanie danej osoby. Metody są wyrafinowane, wszystko służy udręczeniu i zamęczeniu i ma się odbywać powoli. 
W historiach spisanych w "Prowadzących umarłych" wielokrotnie powracają opisy kanibalizmu na chińskiej prowincji (zjadanie córek), wykorzystywania dzieci, maltretowania fizycznego i psychicznego wszystkich, którzy mieli odwagę pójść za swoimi marzeniami i ideałami.
Jest to lektura trudna, wymaga emocjonalnej dyscypliny, ale to pozycja obowiązkowa. Mimo niekończącego się natłoku katastrof i porażek, zza tragedii zawsze wystaje malutki rąbek najczystszego człowieczeństwa, pragnienie zmiany, wiara w pokonanie nieśmiertelnego smoka. Dla tych kilkudziesięciu dowodów na wartość ludzkiego serca i siły woli trzeba przeczytać te rozmowy. 

Liao Yiwu, Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe Chiny z perspektywy nizin społecznych. Z angielskiego przekładu Wen Huanga tłumaczyła Agnieszka Pokojska, Czarne 2011, ss. 372. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger