36. Nowe ewangelie syren (Joanna Oparek, Berlin Porn)


Gdzie się podziały poetki? 
Tu są! Jadą czerwonymi limuzynami prosto do Berlina na największy festiwal filmu porno.


Nie pytaj czy byłam w Berlinie zapytaj czy Berlin był we mnie (s. 10)


Joanna Oparek podłącza poezję do języka szybkozłączką, ale lubi też solidne okablowanie popkultury. Zupełnie wyjątkowy tom Berlin Porn (2015) pomyślany został jako przeciekawy językowy eksperyment. Poetka wrzuciła historię Jacka Unterwegera (mordercy prostytutek) w rój swojej wyobraźni i przetworzyła fakty scalając je w erotyczno-popkulturowo-intertekstualno-metafizyczny cykl. Osią przestrzenną tomu jest Berlin, stolica filmu porno, miasto wolności, zaułków, szczelin, "dzielnic z potencjałem" (s. 10). I jak każde miasto ma swoje muzy (realne i fikcyjne). To między nimi porozpinane są kolejne wątki cyklu. Wiersze meandrują pomiędzy gęstą siecią skojarzeń, zawsze wybierają wodny żywioł, imaginują siebie pod postaciami morskich potworów, zawieszają się mewą w powietrzu. Przybliżają się i oddalają, bo esencją seksu jest ruch. Próbowałam zaznaczać większe fragmenty, ale za każdym razem wydawało mi się, że wycinanie części bardzo okalecza. Te wiersze brzmią całościami, najświetniej zaś, gdy się ich słucha (do tomu dołączona została płyta prezentująca projekt poetycki). 

Spróbujmy jednak zanęcić w sobie rybie apetyty:

kosmopolityzm
daje Berlinowi przewagę ten gwałtowny rozwój
to seria incydentów
nic nie miałoby miejsca gdyby nowe nie wpadło w stare
młode nie wpadło w grube głodne na bogate
gdyby biel nie zmieszała się z brudem
gdyby kobieta nie uderzyła w mężczyznę
a mężczyzna nie wszedł w kobietę ten ruch
zwielokrotniony przeszklony dźwięczny ruch
witryny sklepów emitują fale krótkich uniesień
tylko popatrz
jak drżą te podniecone dusze
wyeksponowane na poduszkach tiary kolie
wysadzane żywymi kamieniami czaszki Hirsta
brylant jak żywa galareta meduza a bruk jak brzuch wieloryba
ba!
samego Moby Dicka [...] (s.11)

***
Kto urwał ogon ten pięknej kobiecie trzymała nogi razem a srebrna łuska
tak uroczo lśniła na jej udach była śliska i zwinna
teraz jest lepka
byle co może przylgnąć do niej każda choroba
i po co ją wyłowiono
sieć ma takie małe fałszywe oczka żadne piękno nie umknie im
Nie!
piękno jest górą martwych ryb a srebro spływa na dno łodzi jak śluz
ceny są słone ale lecą w dół
Tylko nie wyciągaj mnie na te łzawe wody
piękno jest furą martwych ryb spazmy piękna
nie świadczą o poruszeniu duszy to tylko skurcze
wszystko się kurczy gdy rozszerza się dystrybucja
sieć jest utkana z przyjaznych uścisków
to jak miliardy małych komiwojażerów
którzy łapią się za ręce tworzą łańcuch (...)
ryby pasują do chleba morderca porstytutki
jest wiarygodny jako piekarz
wyrasta mu każdego ranka złocisty sprężysty i twardy
bochen codzienności
jak dodać do tego ryby będzie już opowieść będzie Chrystusem
będzie pomnażał i dzielił multiplikacja jest zasadą szczęścia
Syreny wyją i niesie się po mieście a kierowcom stają auta
Wyją syreny bez ogonów (s. 16)


Joanna Oparek udowadnia, że polska poezja erotyczna ma się świetnie, że nie musi być przeintelektualizowana, może być mistrzowskim popisem języka, może być co do sylaby skomponowana w całość muzyczną (znakomicie zrytmizowaną), bez cienia klisz i poetolgicznych balastów, że naprężanie ram języka prowadzi ostatecznie do jego wyzwolenia, że ani na chwilę nie traci dobrego smaku. A smakuje wybornie. Wyjściowy temat seryjnego zabójcy zaciera się w kolejnych falach intertekstualiów, wybywa na szerokie wody kultury. Oparek lubi ślizganie się wątków, lubi połowy wielorybów, lubi rozmach i finezję, a te lubi poezja. Nimi się żywi. 

Poliż Berlin! 

Joanna Oparek, Berlin Porn, WBPiCAK, Poznań 2015, ss. 52.

Posłuchajcie Joanny Oparek, bo głośnego czytania nie da się niczym zastąpić (tutaj czytanie tomu Czerwie), ale można domyślić się, jak świetnie brzmi Berlin Porn w wersji audio.

***
Gdzie się podziały poetki?
Ciąg dalszy nastąpi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger