6. Szepczące zwierzęta na urwiskach (Natalia de Barbaro, Tkanka)

Gdzie się podziały poetki?

[Pytanie natury ogólnej stawiane samej sobie podczas lektury listy nazwisk nominowanych do pewnej nagrody literackiej]

[Autorzy leżą na słodkich pagórkach. Autorki trzeba zrywać z drzew]

*

Natalia de Barbaro kiedyś zachwyciła mnie wierszem o śmianiu się po pogrzebie, potem wierszem o wnętrzach (katedrach?) kamienia [wszystkie z tomu Ciemnia, 2010]. Czytałam ją jako poetkę ciemnych dni, kontemplatorkę. Budowała przedziwne sieci, łącząc swobodnie wydarzenia i to te niełączliwe. Z wierszy przemawiał elegancki głos, ale mówił znad urwisk prosto w rozpadliny. 

A teraz, w najnowszym tomie Tkanka, pisze tak:

***
Przyjedź, zobaczysz. W tych krajach stronią od nas
zwierzęta. Padają deszcze: co rano ich szept za ścianą
nas budzi. Na horyzoncie postacie, pnie drzew,
słupy przydrożne układają się w zapis stąd niewidoczny.
Wieczorem polerujemy, zbyt długo, tace i sztućce.
Odbicia w taflach są krzywe i odwracamy oczy.
Rozchodząc się po sypialniach, jakże jesteśmy staranni
w uśmiechach, pieczołowici w pochwałach dnia,
który minął: to właśnie zdradza nas. Kiedy mówię
dobranoc, trzecia sylaba już stawia stopę na tamtym brzegu,
już jest na miejscu, z którego w żadnym języku

nie mogę do ciebie napisać


Tkance jest dużo o traceniu, o tropieniu, przechodzeniu na drugi brzeg, głębokiej międzyludzkiej niewspółmierności, o ciszy po.


***
Krwawnik, mniszek, ułudka: aż dziw, że nie potrafią
ocalić nas




Natalia de Barbaro, Tkanka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.


(ciąg dalszy nastąpi)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger