13. Pszczoły roją się nad ostatnią ścieżką (Małgorzata Lebda, Matecznik)


Matecznik Małgorzaty Lebdy jest jednym z tych tomów, które brzmią jak zaklinanie, zamawianie. Wszystko w nich jest z sennej, śmiertelnej otchłani. Wszystko w nich jest podszyte mrokiem, rodzinnymi tajemnicami. Całe mówią o mięsności istnienia, a Jolanta Brach-Czaina pisała, że "w mięso trzeba włożyć obie dłonie". Czy da się powtórzyć ten gest w poezji?

(...)
ojciec przywołuje mnie podaje scyzoryk
i każe wyjąć sobie z nadgarstka czarną drzazgę
musisz nauczyć się pracować we krwi mówi
ranę zalewamy pszczelim kitem na alkoholu
mamy od tego żółte cierpkie dłonie
(poranek: praca we krwi)

(...)
do sieni wchodzi ojciec z pokrwawionym zającem
bierze w dłonie twarz mojej siostry widzę jak krew
zwierzęcia i krew mojej siostry mieszają się
(czerwiec:krew)

Od pierwszego do ostatniego utworu, choć są jeszcze podzielone na osobne cztery części, prowadzi jedna, a może kilkanaście historii, wariacji na ten sam temat. Trudno wskazać jeden wyraz, w którym zamknie się całość tematów. Balansują między chorowaniem a umieraniem, między przymierzem z lasem a brataniem się z ludźmi, między życiem ze zwierzętami a jedzeniem ich mięsa. Bohaterem jest ojciec, ojciec odchodzący. Wraz z nim w całym pejzażu wszystko szarzeje, ściemnia się. Umiera przyjaciel ojca, giną pszczoły, znajduje się już chłodne psy, odchodzi cały świat. Ojciec mówi (kursywą), w końcu milknie.

*
sklejamy matkę boską od dołu szukam odłamków z wężem
potem stóp naskórek dłoni twardnieje od schnącego kleju
ostatecznie matka boska wygląda przyzwoicie brakuje
jej tylko serca i w plecach ma dziurę to tam będę wrzucać
ciężkie monety wykradane z niedzielnego płaszcza ojca

(matka boska:gipsowy klej)
*

W tym niezwykle precyzyjnie zapisanym świecie rytm bierze się z lasu, las "'podchodzi lisem" (jak pisała Autorka w poprzednim tomie) do ludzi, do słów. Coś tam mówi, wróży ze słojów z miodem i wraca z powrotem. Trochę jest zrozumiany, trochę dostrzeżony, ale tajemnica pozostaje nienaruszona. Reszta jest czytaniem z pożarów, czytaniem z wichury, z dłoni przypominających szpony, z butelek po wódce przepełnionych płynnym złotem. 

Jeśli pisać o znikaniu, o śmierci, o rytmie życia, to właśnie tak.

Wielka nieobecna nominacji do Nagrody Nike, chociaż doceniona w Poznaniu (Poznańska Nagroda Literacka 2017)



Małgorzata Lebda, Matecznik, WBPiCAK, Poznań 2016, ss. 46.


(ciąg dalszy nastąpi)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 dyskretny urok drobiazgów , Blogger